Cześć wszystkim jestem Magdalena dla przyjaciół takich jak właścicielka tego bloga, Karolina, po prostu Madzia.
Mam niespełna 30 lat, nieudany poród mojej mamy i obustronne zapalenie płuc odwdzięczyli mi się mózgowym porażeniem dziecięcym Od kilku lat choruję też na depresję, lecz dopiero od niedawna ją leczę. Dlaczego zdecydowałam się na to dopiero rok temu? Bo po nie uświadamiałam sobie dokładnie swojego stanu. Myślałam, że apatia, częsty płacz, poczucie beznadziei, a nawet te najgorsze plany i myśli, to wszystko to normalka, która szybko minie. Moja słabość nie interesowała moich najbliższych, więc nie było sensu nic mówić i tak by nikt z nich nie pomógł i to był właśnie drugi powód, dla którego wzięłam się za tę- przepraszam za słownictwo- sukę dopiero tak niedawno.
Ten czas był również, krótkim czasem po śmierci mojej kochanej mamy, która bywała niestety blokadą mentalną uniemożliwiającą walkę o siebie. Jednak to nie tylko jej odejście spowodowało kolejny atak choroby, a to jak mnie traktowano za jej życia i jak czasem czuję się do dziś.
I tu dochodzimy do głównych punktów mojego wywodu.
Od dziecka to czułam, ale dopiero jakiś czas temu nauczyłam się to zauważać, nazywać oraz analizować. Zapytacie Co takiego? Już wyjaśniam.
Nasz świat jest dzielony na świat pełnosprawnych i niepełnosprawnych choć przecież większość z nas nie różni się od nich niczym poza sposobem poruszania się, to tak się właśnie dzieje. Pełnosprawni mogą pozostawać sobą, żyć jak chcą, decydować w pełni o sobie, są akceptowani przez swoje środowiska tacy jacy są i zazwyczaj nikt ich do niczego nie zmusza bo i nie ma do tego prawa. W naszym przypadku jest bardzo często zgoła inaczej-ja tego doświadczyłam osobiścieUzurpowano sobie prawo do zmuszania mnie bym akceptowała ludzi, których wprost nienawidziłam, a gdy się sprzeciwiałam wzbudzano we mnie poczucie winy, dopiero psycholog uświadomił mi, że zrobiono mi tym krzywdę, choć strikte o tym, nigdy nie rozmawialiśmy. Jeśli zaś idzie o kwestie pozostawania sobą jak i życia tak jak chcemy, a także decydowania o sobie to i tu mamy problem. Wielu z nas, w tym ja, żyjewbrew woli- niczym w filmie na podstawie scenariusza wymyślonego przez opiekunów czy inne osoby postronne. Mam tu na myśli to, że albo jesteśmy i robimy to co i jak oni chcą abo nierzadko jesteśmy w ich oczach kimś gorszym, źle wychowanym lub nawet nikim bez prawa do błędów . Wówczas nie interesują ich nasze emocje, uczucia, marzenia i potrzeby jesteśmy dla nich kimś kto nie spełnia ich oczekiwań i skarbonką, z której doi się pieniądze. To bolesne ale prawdziwe. Tak byłam traktowana i to żyje we mnie do dziś. To jest też jedną z przyczyn mojej depresji.
Apeluję pozwólcie nam żyć tak jak wy żyjecie, pozwalajcie nam na to na co wam się pozwala, akceptujcie nas takimi jakimi jesteśmy z każdą naszą niemocą, odmiennością i słabością. Wybaczajcie nam błędy jak wam się wybacza. Jesteśmy istotami takimi jak Wy, nie waszymi marionetkami czy bankiem. Mamy takie same prawa, marzenia potrzeby.
Ten tekst jest autorstwem mojej dobrej przyjaciółki, jeśli uważacie go za godnego uwagi to proszę pozostawienie jakiegoś śladu po przeczytaniu i udostępnieniu go dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziekuje za wszyskie mile slowa ale konsukwna krytke:*