8 lipca 2023

nie tłum w sobie emocji

Witajcie kochani dzisiaj przychodzę do Was z postem do którego napisania zainspirowała mnie Blondynka na kołach. Wiecie co ? Ostatnio bardzo dużo dzieje się w moim życiu, są to rzeczy zarówno negatywne jak i pozytywne. Jak prawie większość z Was wie, prawie 3 lata temu podjęłam decyzję o wyprowadzce z domu. Miejscem do którego się wyprowadziłam jest Dom Pomocy Społecznej. Pewnie wiele z Was pomyśli, że ale jak to dziewczyna z tak ogromnym temperamentem postanowiła zamieszkać gdzieś gdzie są tysiące różnych ludzi o różnych charakterach. I jeszcze pomyślicie że dała się zamknąć w klatce. Moja sytuacja życiowa mnie do tego zmusiła i powiem Wam tak nie żałuję tych przepłakanych nocy które wydarzyły się przed przyjazdem na Borową Wieś i nie żałuję tych trzech lat spędzonych tutaj bo gdyby nie to miejsce nie poznałabym człowieka, który dzisiaj oddaje mi całe swoje serce na dłoni za co jestem mu bardzo, ale to bardzo wdzięczna.
Jednak mieszkanie tam z tak różnymi osobami, które same zmagają się z różnymi problemami zdrowotnymi powoduje że moja cicha przyjaciółka o nazwie depresja zaczyna się coraz częściej odzywać. Jedyną odskocznią od tego są weekendy, które spędzam w towarzystwie osoby ,która jest dla mnie takim akumulatorem, baterią, siłą napędową do naładowania mojej wyczerpanej psychiki za co mu bardzo, ale to bardzo dziękuję. Mój narzeczony jest moim osobistym psychologiem. Dobra, powróćmy do tematu jak pewnie wiecie na początku swojego przyjazdu na Borówkę mieszkałam z kobietą, która była może trochę bardziej chora niż ja, ale myślę że pobyt z tą osobą w jednym pokoju powodował że ja na Borówce czułam się dobrze. Niestety po trzech miesiącach mieszkania z Ewą podjęłam decyzję, która kiełkuje do dziś. Przeprowadziłam się do innego pokoju. Po dwóch latach znów zostało mi powiedziane , że ktoś mnie nie chce w swoim życiu. A ja już tak wiele razy zostałam odrzucona.
Że nie chce mi się już walczyć o czyjeś względy i nie mam siły już prosić o uwagę spędzenie czasu ze mną. Teraz mam człowieka, który w sposób bezinteresowny poświęca mi każdą wolną chwilę. To jest najlepszy prezent jaki mogłam dostać od losu. Los wynagrodził mi wszystko stawiając na mojej drodze tego właśnie człowieka. Dziękuję ci losie za to, że go postawiłeś. Już dzisiaj wiem, że my tak naprawdę czekaliśmy na siebie, spotkaliśmy się przypadkiem a tak naprawdę okazało się że oboje czekaliśmy na siebie całe życie , ale to nie o tym miał być ten post kochani moi. Po dwóch latach mieszkania z osobą, która niby wydawała mi się moją bratnią duszą i osobie której mogę powiedzieć wszystko usłyszałam pewnego dnia, że ona nie chce ze mną mieszkać. A dzisiaj praktycznie na każdym kroku słyszę , że zrobiłam jej krzywdę dając jej do pokoju w zamian za siebie inną osobę o większym temperamencie niż ja i o bardziej wrednym charakterze. A to wszystko zaowocowało tym, że przeprowadziłam się po raz drugi w ciągu trzech lat. Wiecie co to oznacza dla człowieka który tak naprawdę od 5 lub może 6 lat zmaga się z depresją, która nie jest a na pewno nie była do tej pory leczona. Leczyć zaczęła ją dopiero pani Gosia Sobczuk, psycholog którą znalazłam. Z którą przeprowadziłam kilkanaście rozmów przed którą jako jedyną osobą obcą, nie z mojego otoczenia potrafiłam się do końca otworzyć powiedzieć jej wszystko. Wszystko z mojego punktu widzenia i niby ta depresja jest zaleczona, aczkolwiek mieszkając w ośrodku ciągle żyje z poczuciem winy bo ciągle słyszę, że ja robię coś nie tak komuś. Mam dość tłumienia swoich emocji i uwierzcie mi że gdyby nie osoba którą kocham nad życie i on kocha mnie to już dzisiaj spakowałabym walizki i wyjechała stąd. Dlatego kochanie dziękuję ci za to, że jesteś wspierasz kochasz pomagasz. I że rozumiesz każde moje nastroje chociaż czasem jest ci bardzo ciężko widząc ja cierpię a nie mogąc mi pomóc. Dziękuję ci jesteś po prostu aniołem w ludzkiej skórze . Kocham Cie nad życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziekuje za wszyskie mile slowa ale konsukwna krytke:*